Po naszym rozwodzie mój eks wpadł na pomysł, by zedrzeć ze ścian tapetę – bo przecież to on ją kupił. Nie przewidział jednak, że los szykuje dla niego zupełnie inną lekcję.

Advertisements

Karma ma swój rytm – i zawsze trafia tam, gdzie trzeba

Przez długi czas sądziłam, że „karma” to tylko puste słowo. Frazes, którym ludzie pocieszają się po bolesnym rozczarowaniu. Ale życie miało inne plany. I nauczyło mnie, że karma istnieje naprawdę – tylko działa po cichu, uparcie i z chirurgiczną precyzją.

Advertisements

Początek końca

Z Danielem byliśmy razem osiem lat. Dwa śluby – jeden cywilny, jeden skromny kościelny. Wspólne mieszkanie, dzieci, kredyt i obietnice. Ufałam mu, może zbyt ślepo. Dla mnie nasza relacja była czymś pewnym jak ściany domu. Dla niego – chwilową wygodą.

Pewnej nocy nasza córeczka, Emma, dostała gorączki. Szukałam lekarstwa w szufladzie, kiedy jego telefon zawibrował. Powiadomienie: czerwone serce i „Tęsknię za Tobą”.

To nie była wiadomość ode mnie.

Drżącymi palcami odblokowałam ekran. To, co zobaczyłam, zostanie we mnie na zawsze: dziesiątki wiadomości do kobiety o imieniu Jessica. Zdjęcia, wyznania, plany.

Kiedy go skonfrontowałam, spojrzał na mnie bez cienia skruchy.

– Przesadzasz. To tylko flirt. Nic poważnego – wzruszył ramionami.

Potem przysiągł, że to koniec, że żałuje, że „takie rzeczy się zdarzają”. Dałam mu jeszcze jedną szansę. Byłam głupia.

Prawda ma szminkę

Kilka tygodni później zauważyłam na jego szyi ślad szminki. Czerwone, prowokujące echo kolejnego kłamstwa.

– Mówiłeś, że to się nie powtórzy – szepnęłam.

– A co chcesz, żebym powiedział? – odparł z chłodną ironią. – Przepraszam? Myślisz, że coś to zmieni?

Nie odpowiedziałam. Po prostu wręczyłam mu dokumenty rozwodowe i wyszłam z pokoju.

Rozwód i tapeta

Rozwód był wojną. Chociaż mieszkanie odziedziczyłam po babci, on twierdził, że „należy się połowa”. A kiedy przyszło do dzieci, stwierdził, że „lepiej, żeby były z tobą”, jakby przekazywał paczkę.

Na tydzień przed wyprowadzką poprosił, by został jeszcze chwilę w mieszkaniu. Uwierzyłam. A potem zobaczyłam, jak zdziera ze ścian moją ukochaną tapetę.

– Co ty robisz?! – krzyknęłam.

– Kupiłem ją. Jest moja – odpowiedział spokojnie, jakby tłumaczył pogodę.

Emma zapłakała. Jack zapytał, dlaczego tata „zdejmuje ściany”.

Zabrał też sztućce, garnki, żelazko. Nawet papier toaletowy.

Ale nie zabrał najważniejszego.

Zemsta, której nie planowałam

Miesiąc później na spotkaniu klubu książki opowiedziałam swoją historię. Śmiech był gorzki, ale oczyszczający.

– Dorosły facet zrywający tapetę? – zapytała Cassie, wybuchając śmiechem.

Minęło pół roku. Pewnego dnia Cassie przedstawiła mi swojego nowego narzeczonego.

To był Dan.

– To mój narzeczony! Znasz go? – zapytała, rozpromieniona.

– Tak – odparłam cicho. – To mój były mąż.

Uśmiech znikł z jej twarzy. Zamilkła. Potem przypomniała sobie historię o tapecie.

– To on?

Spojrzała na niego z odrazą, zdjęła pierścionek i rzuciła mu go pod nogi.

Nie musiałam nic mówić.

Bo karma… nie spieszy się. Ale trafia celnie.